czwartek, 31 grudnia 2009

Ha!

Kartery odebrane. Naprawa gwintu 25pln, szkiełkowanie 40. Wyglądają nieźle. Czyli wszystko co zostało do przemyślenia, to łożyskowanie wałka pośredniego.

Gwint naprawiony:






Rama - dorobione brakujące elementy - na podstawie zdjęć istniejących motocykli i rysunku, przysłanego mi przez Bolka Hyłę. 120pln. Wreszcie :D









Może i fotki trochę nieostre, a spawy do oszlifowania, ale i tak jestem szczęśliwy jak prosię w deszcz:D

Zrobiłem sobie podsumowanie wydatków, o których pamiętam. Nie licząc zakupu motocykla;) i pierdół typu śruby, uszczelki i łożyska - na razie po stronie wydatków 2268 pln.

poniedziałek, 28 grudnia 2009

30 grudnia...

... odbieram kartery od szkiełkowania (zawiozłem je 23-go). Odebrałbym już dziś, ale mi się nie chce jeździć na drugi koniec miasta;) Takoż w środę jadę z ramą robić wspornik błotnika i podciąg silnika :D Jak skończę to zapodam fociętami ;)

Obręcz chromowaną 18" do WSK pilnie kupię!

wtorek, 22 grudnia 2009

I znowu lekko do przodu...

... jutro (23.12.2009) odbieram kartery od naprawy gwintu, i prosto stamtąd wiozę je do szkiełkowania.

... znalazłem zakład, który podejmie się wyosiowania otworów w ramionach wahacza. Ale to po malowaniu. Chyba będą też dorabiać tuleje ślizgowe do przedniego zawieszenia, a jak już przy tym będę, to na pewno spróbuję im też podrzucić te nieszczęsne golenie. Szef sam jest miłośnikiem starych motocykli, może coś wymyśli ;)

... wysupłałem czterocyfrową kwotę (bolało) na brakującą puszkę narzędziową. Mam ją dostać między świętami a nowym rokiem. Trzymam kciuki...

... między świętami a nowym rokiem jadę też, jak już pisałem, dorabiać brakujące kawałki ramy.

... bezpośrednio później, pewno już po NR, staną się dwie rzeczy naraz, których nie mogę zacząć, póki nie skończyłem z ramą:

a) kolanko idzie do dorobienia (mam już ładną nakrętkę):


b) podwozie (plus uchwyty błotnika) idzie do piaskowania a potem malowania. Sądząc po tej focie:


mam wybór między dwoma kolorami:


   
RAL 3020RAL 3000
Który wybrać? Moim zdaniem RAL 3000.

piątek, 11 grudnia 2009

Postępy na razie głównie decyzyjne ;)

- klamka zapadła, kartery idą w szkiełko, a pokrywy w delikatną polerkę. Ale to dopiero jak naprawię gwint szpilki cylindra. Oczywiście rozmiar M7, więc nie każdy zakład ma wkładki Helicoila na ten rozmiar...Trochę ostatnio nie mam czasu szukać;/ Ale jak będzie zrobione, to zostaje rozważyć temat zmiany ułożyskowania wałka pośredniego skrzyni (chyba jednak zostanę przy oryginale) i można składać silnik.

- kolanko wydechowe: rozesłałem wici po kilku, czy nawet kilkunastu firmach parających się dorabianiem takich rzeczy. Dostałem tylko jedną konkretną odpowiedź, z ceną 250-300pln (z chromowaniem). Ale przez znajomego dotarłem do fabryki wydechów w Ostrowie Wlkp, posiadającej wszystkie możliwe giętarki i inne cuda. Powiedzieli, że się podejmą. Zobaczymy. Najpierw w trybie nagłym muszę dostać ładną nakrętkę cylindra.

- braki w podwoziu: między świętami a nowym rokiem jadę z ramą, tylnym błotnikiem, karterami z cylindrem i wydechem (co stoi w potencjalnej sprzeczności z dorabianiem kolanka, o ile nie oddadzą mi go do tego czasu) do znajomego, u którego będziemy dorabiać przedni podciąg i uchwyt tylnego błotnika. A potem, pewno już po NR, rama z wahaczem i reszta pierdół idzie do piaskowania, a potem malowania proszkowego.

- wahacz: próbowałem prostować, ale sztywny jest jak sam czort. Dlatego, po malowaniu - łożyskowanie osi pójdzie na rozwiertak i tyle. Przed malowaniem zapewne jeszcze wstawię gniazda smarowniczek. A w ramie znalazłem otwór na śrubę, za pomocą której można zabezpieczyć oś wahacza przed obracaniem się w ramie, co jakby zdejmuje kamień z serca :)

- galwanizacja, część pierwsza, tańsza: cynkowanie. Będą mu poddane: podnóżki, podstawka boczna, kompletna piasta tył (piasta, bęben, zębatka), naciągi osi, dźwignie rozpieraków bębnów, cięgno hamulca tylnego. I pewno coś jeszcze, o czym zapomniałem. Myślę, że też po nowym roku.

- polerowanie: półki widelca i podkładki kierownicy, pokrywy silnika, przednia piasta z bębnem, przednia felga. Przy czym polerowanie delikatne, nie na lustro.

- galwanizacja, część druga, droższa: chromowanie. Na razie zawieszone na czas nieokreślony - jeszcze się nie poddałem w temacie goleni przedniego widelca (wewnętrznej ich powierzchni). Ale do chromu, oprócz goleni widelca, będzie tylko kierownica (chyba, że uda się kupić ładniejszą), kolanko, nakrętka sztycy (chyba, że da się kupić ładniejszą;) i w akcie desperacji (bo IMHO nie ma takiej potrzeby) - sprężyny i szklanki tylnych amorków. No i w najgorszym razie (jeżeli nie uda się zdobyć sensownej) - chromowanie tylnej obręczy.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

Mariusz Max Kolanko

No to w ramach przygotowań do renowacji kolanka - zabrałem się za jego oczyszczenie z grubej warstwy nagaru, nalotu i czego tam jeszcze. Pod spodem niestety zonk jak stąd do Wrześni. Powierzchnia pełna chropowatości, wgnieceń, spawów... No kurde, nie ma czego chromować. Przecież jak położę na to chrom (a galwanizer, któremu to pokażę, to się raczej w głowę popuka niż weźmie to na warsztat;) to każda z tych wad będzie widoczna jak na dłoni. No po prostu na tę chwilę nie widzę absolutnie żadnego sensu nakładania chromu. Jedynym wyjściem wydaje się być wykrępowanie nowego kolanka, od zera. O ile, oczywiście, znajdę kogoś, kto podejmie się takiej roboty, bo kształt jest cokolwiek fikuśny...

Sami zobaczcie:









Masakra. No trochę mnie to podłamało. A nakrętki oczywiście nie da się zdjąć. Musi została założona przed wykrępowaniem rury.

sobota, 5 grudnia 2009

Silnik wrócił z zakładu. Ale co dalej?

Odebrałem. Przeloty dopasowane do cylindra, wszystko cacy. 50 pln.


Niestety, podczas prac wyszło na jaw, że gwint pod jedną ze szpilek cylindra ledwo zipie. Trza będzie wstawić Helicoila. Na szczęście reszta gwintów jest ok.


Abstrahując od powyższego mam poważny dylemat odnośnie ciągu dalszego w związku z porowatą powierzchnią odlewu bloku silnika, będącej rezultatem odlewania go w formie piaskowej. Niby jest fajnie, kartery są nieledwie błyszczące, wolne od przebarwień i zabrudzeń, ale ta powierzchnia...

Z drugiej strony było tak oryginalnie. Np. w motocyklu Macieja Hyły.


No i nie wiem. Polerować nie chcę, ale może by lekko wygładzić? No niech mi ktoś podpowie, bo oszaleję.

poniedziałek, 30 listopada 2009

Przednia piasta

Jak obiecywałem tutaj - kilka słów o przedniej piaście. Nadal nie skończyłem zabawy w jej polerowanie, głównie dlatego, że waham się co do oczekiwanego rezultatu. Nie lubię polerek na lustro, więc nie chciałbym przedobrzyć. Jeszcze się zastanawiam. Ale ja nie o tym;)

Otóż, jak pisałem, okazało się - po niezbyt wnikliwym porównaniu;) - że te piasty (w sensie taka ze zwykłej WSK i ta z Sarny) to są jednak dość mocno różne. Na tyle, że różnicę widać gołym okiem. No, ale do rzeczy. Najpierw fotki.

Sarenka:


Niesarenka:


Bez żadnych ceregieli widać, że ta górna (od Sarny) jest gęściej użebrowana, a "denko" ma wypukłe. Z kolei piasta z dolnego zdjęcia jest użebrowana znacznie skromniej (dzięki czemu z pewnością łatwiej ją wyczyścić i ogólnie utrzymać w czystości), "denko" ma płaskie i do tego nieco "wpuszczone" w odlew, tak, że jest ciut poniżej krawędzi odlewu, no i wydaje się być "cieńsza".

Teraz o wymiarach. Po krótkiej sesji z suwmiarką stwierdziłem ponad wszelką wątpliwość, że przednia piasta Sarny, mimo wizualnego podobieństwa, jest totalnie inna, niż w standardowej WSK. Nawet średnica bębna jest inna. O ile zwykła WSK ma wewnętrzną średnicę bębna 135 mm, to w Sarnie ma on 127 mm, a i to pewno tylko dlatego, że jest już mocno zużyty ;) Szerokość stalowej wkładki bębna (tej części, z którą współpracuje okładzina szczęki hamulcowej) w standardowej WSK wynosi 40 mm, w Sarnie 34. Grubość całej piasty - w Sarnie 92 mm, w zwykłej WSK 68 mm. Czyli wbrew temu co myślałem - zupełnie inny świat. Ot, kolejna ciekawostka.

A jak już przy tym jesteśmy, to jeszcze fotka obrazująca wielkość pokrywy bębna. Różnicę widać gołym okiem. W Sarence bęben jest mniejszy, a do tego nie ma nadlewu, będącego w zwykłej WSK jednocześnie tuleją dystansową osi przedniego koła.

sobota, 28 listopada 2009

drobnymi kroczkami... ;)

Skrótowo.

  • Nadal czekam na kartery, mają być w przyszłym tygodniu. Fachowcowi wyskoczyło jakieś duże, pilne zamówienie, a o moim od początku mówiłem, że nie jest pilne. Sam jestem sobie winien ;)

  • Wspornik błotnika pospawany (do delikatnej kosmetyki;), zaspawane ubytki w błotnikach, ale tylny jeszcze do poprawki. Przedni muszę skrócić o kilka mm, inaczej nie da się uzyskać ładnej krawędzi.


  • Kupione ładnie pochromowane korki do lag:


  • Kupiona nowa tylna piasta. W trakcie szlifowania pozostałości spawów, którymi ktoś ją obdarował w ramach przystosowania do pełnienia zaszczytnej funkcji koła od wózka:




  • Drogą kontaktu z Bolesławem Hyłą ustaliłem wymiary brakującego wspornika tylnego błotnika. Będzie dorabiany razem z brakującym przednim podciągiem ramy. Dlatego wsadziłem w ramę kartery z cylindrem i wydechem, oraz tylny błotnik, a jak już skończyłem, to nie mogłem się powstrzymać przed założeniem baku i siodła ;)


  • czwartek, 5 listopada 2009

    Kartery nr 2

    No, przyszła paczka z kolejnymi karterami. Pan jest zadowolony. Pasują pod mój cylinder, są czyściutkie, wszystkie gwinty całe, przylgnie bez uszkodzeń. Jutro wiozę je do zakładu, celem dopasowania przelotów do cylindra. Jak będzie gotowe - pobawię się (albo i nie) w jakieś zabiegi kosmetyczne. Myślałem o szkiełkowaniu, ale są na tyle ładne, że aż szkoda. Po odebraniu z zakładu zamierzam je dokładnie wyszorować i wtedy podejmę decyzję co dalej. Może nawet lekko bym je wygładził? Nie żeby polerować, ale zniwelować wady odlewnicze - czemu nie... ;)



    Wygląda, że być może w końcu uda mi się złożyć silnik jeszcze w tym roku. Jak się uda - zamierzam upić się do nieprzytomności, słowo daję!;)

    niedziela, 1 listopada 2009

    Światełko w tunelu?

    No jakby coś się tam gdzieś na końcu lekko jarzy ;) Udało mi się upolować kartery. Nawet dwa komplety, z czego pierwsze mam już w domu - są całkiem niezłe, aczkolwiek bez szału. Wbrew temu co pisali chłopaki na forum kanały przelotowe pasują bez problemu pod kwadratowy cylinder, mimo, że wyglądają raczej jak kanały z WFM niż jak te z WSK M06L. No może niekoniecznie "wbrew" temu, ale trochę chyba się nie zrozumieliśmy ;) Oczywiście, będzie je lekko spasować z kanałami w moim cylindrze (był już usprawniany), ale do zdjęcia są jakieś ułamkowe części milimetra.



    Zobaczymy jeszcze jak będą wyglądały te drugie, na których spodziewam się położyć włochate łapsko gdzieś za dwa - trzy dni. Tak czy siak - poszukiwania głębokiego zapłonu czas zaczynać ;)

    W międzyczasie upolowałem na Allegrze również tylne amortyzatory. Wystawione były jako amorki do Kosa, ale zdecydowanie pochodzą z jakiejś dwuramówki. Mają bardzo ładnie zachowane powłoki galwaniczne (czort wie, czy to chrom czy nikiel;) na sprężynach i szklankach (są tylko górne), są wolne od wgniotów i innych mechanicznych uszkodzeń. W połączeniu z zakupionymi jakiś czas temu nowymi, fabrycznymi wkładami tłumiącymi będzie lodzio miodzio :D



    W tym tygodniu powinienem też skończyć wreszcie odświeżanie przedniej obręczy i piasty (która, jak się okazuje, jest jednak wizualnie dość mocno inna niż późniejsze - więcej wkrótce w osobnym wpisie). Jeżeli się uda - a może się udać, choć żeby usunąć z piasty całe wielkie morze drobnych rys trzeba będzie zdjąć sporo materiału - to jeszcze w tym miesiącu będę zaplatać przednie koło:) Tylne czeka na decyzję odnośnie wyboru obręczy, bo te które mam o glebę nie rzucają. Cały czas mam nadzieję, że uda się wyrwać coś sensownego na Allegrze, jest też opcja oddania do chromowania najlepszej z tych, które mam. W grę wchodzi też zakup nowej obręczy, o ile uda się kupić wymiarowo zgodną, a o to raczej niełatwo... Tylna piasta (mimo, że nowa) pójdzie jednak do cynkowania i malowania, wolę to zrobić teraz, kiedy nie muszę i mieć spokój praktycznie na zawsze, niż za parę lat być do tego zmuszonym. Razem z piastą w ocynk pójdzie zębatka, pokrywa bębna i inne elementy tylnego hebla, naciągi łańcucha i parę innych pierdół. Nawet już wiem, kto to będzie robił, ale o tym później.

    No, światełko widać. Byle się nie okazało, że to nadjeżdża pospieszny ;)

    środa, 21 października 2009

    Kartery - ciąg dalszy

    Moją Sarnę kupiłem z "płytkim" zapłonem. Uznałem, że tak ma być i basta i cały czas takich karterów szukałem. Ba, nawet ostatnio znalazłem. A tu klops. Mianowicie naszło mnie na wątpliwość, czy w 1962 roku takowe niegłębokie zapłony w ogóle występowały. Wątpliwość wyeskalowałem na forum wueska.pl, zasięgnąłem też opinii jednego z posiadaczy - i dowiedziałem się, że na 99,9% nie ma takiej opcji, żeby Sarna wyszła z fabryki z płytkim zapłonem, bo te pojawiły się bodaj dopiero 5 lat później. Ale cylinder mam "kwadratowy". Wygląda, że w toku eksploatacji ktoś wymienił blok silnika - niewykluczone, że klubowy mechanik (bo wnętrzności wszystkie są Sarenkowe, takie jak powinny), no ale fabrycznie takich być nie mogło.

    Chłopaki na forum napisali, że takie kartery (z głębokim zapłonem, ale na kwadratowy cylinder) występowały raptem przez kilka lat w WSK M06L. Z wierzchu wyglądają identycznie jak zwykłe kartery WFM, ale mają kanały przelotowe już na kwadratowy cylinder - zatem nie są wymienne, a szkoda, bo kartery od WFM to żaden rarytas i da się je dostać. A takie do M06L już gorzej...

    Poszukiwania trwają. I pewno potrwają, a zima za pasem. Lekko licząc rok opóźnienia w stosunku do planów.

    No nic. Jak to mówią - śrubokręt mój płynie dalej, gdzieś tam...

    piątek, 9 października 2009

    Rahmen ohne brief i ogólnie, tytułem prologu:

    Jak wiadomo moja S2 wpadła wcześniej w łapy jakiegoś rzeźnika, który po padzie silnika, zamiast go naprawić - uciął oryginalne jego mocowania i przyspawał rzeźbę, umożliwiającą montaż silnika od 125. O, tak:



    Jakiś czas temu kupiłem za 20 pln kawałek ramy z oryginalnymi uchwytami. Dziś zawiozłem do blacharza, obejrzał i powiedział, że się podejmuje. W przyszłym tygodniu będziem przeszczepiać. Jak się uda - to zimą ramy od S2 i (przy okazji) od Kobuza idą do piaskowania i w czarny proszek :)

    Właścicielem S2 jestem od wiosny, od tego czasu zdążyłem przewieźć ją do garażu, kompletnie rozebrać i dość dokładnie ocenić szkody i braki. Zamierzam przywrócić jej oryginalną sprawność i wygląd. Kolor: bahama yellow, o tak :D Pewno pokuszę się też o drobne usprawnienie silnika, tak jak w Sarence.

    Na razie nienerwowo gromadzę części. Dobrze ponad 1200 zł pooooszło na kompletny zapłon SEM (a właściwie dwa;) i gaźnik Binga wraz z króćcem - czyli części wyróżniające ten model spośród innych oraz nowe sprzęgło. Stówka na nowe-nowe golenie przedniego widelca, 400 na nowe-nowe cylinder, głowicę i tłok z pierścieniami. 100 zł na osłonę pod silnik, 200 na nowe-nowe przednie koło, kolejne 100 zł na tłumik plus 50 na wkładkę tłumiącą, parędziesiąt złotych na nowy-nowy tylny wahacz, 50 zł na nową-nową tylną lampę Lucasa... razem dobrze ponad 2k (dobrze że w ratach;) a to dopiero początek ;)

    No jakoś to leci, mam nadzieję, że do wiosny uda mi się pozyskać części, które pozwolą mi postawić gada na koła. Najważniejsze są przednie lagi. Oczywiście jak już sobie coś upatrzyłem na Allegro to w ostatniej sekundzie przebił mnie koleś, który krótko potem wystawił je o 100% drożej, handlarz zasrany, żeby go chuj przenaświętszy strzelił w samiuśkie serce! Te co mam są proste, ale piekielnie pordzewiałe, więc jak się nie uda dostać sensownych - będę robić moje, a to na pewno będzie ładnych paręset zł. Jak już będą lagi - trza będzie dorobić nowe tuleje ślizgowe, przy okazji od razu tuleje metalowe wahacza. Wtedy podwozie będzie można stawiać na koła :)

    Korzystając z gotowego narzędzia...

    ... pozwolę sobie podpiąć pod tego bloga analogiczny zapis remontu innej mojej padliny, mianowicie WSK 175 Sport 2. Motur też dość rzadko spotykany, nie tak jak Sarna, ale też wyprodukowano ich dość niedużo, bo zdaje się koło 3 tysięcy sztuk. Ponieważ remonta dzieją się plus minus równolegle (ze wskazaniem na Sarnę, ale bez fanatyzmu;), spora ilość części jest wspólnych, podobnie jak zakłady, w których zlecam ich regenerację - to nie widzę sensu prowadzenia dwóch niezależnych "dzienników odbudowy". Dlatego będę tu zamieszczać notki o obu sztukach, opatrzone odpowiednimi tagami vel etykietami, jak kto woli. I wali mnie, czy się to komuś podoba, czy nie :D

    Wygląda toto o tak:



    Pozdrawiam serdecznie! ;)

    poniedziałek, 5 października 2009

    Rzecz o ciągłym poszukiwaniu karterów... i nie tylko ;)

    Wciąż kilka razy dziennie (!) obsesyjnie przeglądam allegro, trzy razy zwiedziłem motobazar w Poznaniu, byłem w Łodzi, ogłaszam się na forumach, dzwonię po ludziach... nic. Nie upieram się przy nowych karterach - mogą być używane, byle miały nieuszkodzone przylgnie i brak śladów rozdzielania za pomocą łomu i młotka. Na ostatnim MWB w Łodzi złapałem gościa, który mówił, że ma nowe kartery, wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy na telefon po bajzlu. Rozmowa była obiecująca: "tak, mam takie kartery, bez nadlewu, nowe, 350 pln". Z wrażenia zaparowały mi okulary, niestety przy dalszych ustaleniach okazało się, że to kartery na głęboki zapłon. I znowu dupa zimna ;/

    Z racji poważnego problemu z kręgosłupem od kilku tygodni prawie nie ruszam się z łóżka, więc choćbym chciał, to i tak niewiele, poza przeglądaniem internetu, mogę zrobić. W ramach rekompensaty wyrwałem na allegro po taniości nową tylną piastę do Sarny. Nową, ale siłą rzeczy lekko licząc 50letnią i jako taką - wymagającą nieco zachodu; moja wymaga więcej;) Myślę, że wystarczy ją dobrze wyczyścić z oliwkowej farby (piasta rzekomo pochodzi z wojskowego magazynu), w najgorszym razie ocynkować, zapodać nowe łożyska i będzie cacy. Szprychy czekają, kupiłem też kilka chromowanych kół od zwykłej WSK * z zamiarem ich wykorzystania jako dawców obręczy. Wybiorę sobie najładniejszą, ale reszta też się nie zmarnuje - ostatecznie Sarna nie jest jedyną wską w garażu, chrom przyda się do S2-jki, albo nawet do wyrobu Kobuzopodobnego ;)

    Zastanawiałem się ostatnio nad sposobem wykończenia przedniego koła. I obręcz i piasta są mocno zmęczone, pełno na nich głębokich rys i innych mechanicznych ubytków. Nie sposób tego spolerować - trzeba by zdjąć koło milimetra materiału, absurd jakiś. Przez chwilę myślałem nad polerką na lustro, ale przy takich uszkodzeniach efekt byłby raczej smuuutny, a już na pewno nie wart zachodu. Dość pozytywne efekty dały za to nieśmiałe próby z pastą polerską (akuratnie miałem pod ręką "Tempo"). Zdejmuje zewnętrzną warstewkę tlenków, przywracając blask czystego aluminium, a nie wymaga nawet 5% tego nakładu pracy co "pełne" polerowanie. Coś czuję, że na tym się skończy. Nowej oryginalnej felgi nigdzie nie dostanę, a zdejmowanie w imię estetyki tak grubej warstwy nie wchodzi w grę. Myślałem też o anodowaniu, żeby utrwalić efekt, ale jak już to samej obręczy - piasty, ze względu na stalową (?) wkładkę bębna hamulcowego, anodować się nie da.

    Reasumując: pojawiła się nadzieja, że uda się zdobyć kartery i złożyć w końcu silnik, niestety zgasła równie szybko jak się pojawiła. W temacie kół, jak tylko dojdę do siebie, przećwiczę pastę polerską na większą skalę. Jak efekt będzie zadowalający - pierdolnę tak całość, dam obręcz do anody i składam koła. Wracając do karterów: w najgorszym razie jeden z forumowiczów rozważa sprzedaż swoich karterów - ale jestem dość sceptycznie do nich nastawiony, bo pomijając stan techniczny (używane, ale faktycznie jak nowe) - są wypolerowane. Jeszcze nie na lustro, ale niewiele brakuje. Waham się. Myślałem, żeby je po zakupie wyszkiełkować - co być może zniwelowałoby efekt polerowania - ale z drugiej strony szkoda roboty, którą gość w tę polerkę włożył. I bądź tu człecze mądry. Co sądzicie?

    * Myślałem o zakupie nowej chromowanej obręczy na Allegro, ale opinie na forum są niezbyt pozytywne. Te aktualnie dostępne obręcze nie są oryginalne, są węższe od oryginałów, są także problemy z otworami pod szprychy. 70 zł nie majątek, ale wolę dać więcej za oryginał, który przynajmniej będzie miał fabryczną szerokość.

    wtorek, 31 marca 2009

    No i dupa

    Okazało się poniewczasie, że nowe kartery, z których się tak cieszyłem (i na których szkiełkowanie i usprawnienie wydałem ładnych parę złotych) nijak nie wejdą do ramy Sarenki. Nie wejdą, bo mają nadlew na śrubę spustową mieszanki ze skrzyni korbowej, którego nie miały starsze silniki. Mógłbym przerobić ramę - ale uważam to za barbarzyństwo. W związku z tym kartery poszły do ludzi, mam nadzieję, że komuś się przydadzą bardziej niż mnie, a ja intensywnie poszukuję nowych karterów do silnika WSK 125. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.

    Złe wieści także z frontu podwoziowego; po dorobieniu nowych tulei łożyskujących wahacz i nowej jego osi okazuje się, że otwory pod oś wahacza nijak nie są osiowe. Innymi słowy oś włożona w jedno ramię wahacza za nic nie chce pasować w otwór drugiego ramienia, brakuje na oko z pół centymetra. Będziem kombinować - może wystarczy lekko wyprostować, ale jak się nie uda to nie będzie dobrze, bo w takim wypadku oś wahacza będzie mi się obracać w ramie, zamiast w tulejach, a to przecież będzie masakra. A na to wszystko (nie pamiętam czy już pisałem) koniec końców okazało się, że zakład który podjął się naprawić wewnętrzną powierzchnię goleni wziął i się poddał. Czyli tak: oś wahacza - temat otwarty. Golenie: temat otwarty. Dobrze, że przyszły nowe szprychy i udało się chociaż trochę wyprostować lagi.

    Tak czy siak, póki co prace siłą rzeczy stoją. Jedyne co się chwilowo będzie działo to zapewne renowacja kół, czyli odświeżenie felg i piast, plus zaplatanie nowych szprych i centrowanie całości. Zakup ogumienia zostawię na sam koniec.

    Ciągle też dokupuję jakieś potencjalnie potrzebne części, w miarę jak się trafiają. Mam nadzieję, że w tym roku uda się też polakierować zbiornik i błotniki. Ale ogólnie załamka - sporo jest pozornie drobnych pierdół, które wstrzymują całą robotę.

    Kuźwa, nie ma lekko.

    czwartek, 26 lutego 2009

    Inspiracja

     
    Na forum www.wueska.pl chłopaki wrzucili fotkę fantastycznie pomalowanej Sarny. Coś mocno czuję, że moja będzie wyglądała właśnie tak. Za przemawia to, że okrutnie mi się podoba. Przeciw - że to malowanie zrobione najprawdopodobniej wyłącznie do celów promocyjnych i poza egzemplarzem ze zdjęcia więcej takich nie było, oraz to że mój model jest nieco późniejszy, z wyższym wydechem i nieco inną ramą - co stoi w potencjalnej sprzeczności z ideą przywracania stanu fabrycznego. Ale coś mi się mocno wydaje, że mam to gdzieś bo to przede wszystkim mnie ma się podobać :)

    piątek, 6 lutego 2009

    pomału, pomału...

    ... coś tam dygoce ;) Niby nic, ale np. takie szprychy poszły do dorobienia, nowa oś i tuleje tylnego zawieszenia czekają aż podjadę je odebrać. Jak to nastąpi - wrzucę fotki. Niestety, przednie zawieszenie (w kontekście wewnętrznej powierzchni goleni widelca) po raz kolejny okazało się być nie do zrobienia, wskutek czego zastanawiam się co dalej. Zostawić jak jest?

    Myślę, że na początku marca wezmę się za podwozie. Rama, wahacz i nie tylko - do malowania, części aluminiowe do oczyszczenia i (jak się da) - anodowania, co nieco do ocynkowania. Będzie się działo :)