poniedziałek, 5 października 2009

Rzecz o ciągłym poszukiwaniu karterów... i nie tylko ;)

Wciąż kilka razy dziennie (!) obsesyjnie przeglądam allegro, trzy razy zwiedziłem motobazar w Poznaniu, byłem w Łodzi, ogłaszam się na forumach, dzwonię po ludziach... nic. Nie upieram się przy nowych karterach - mogą być używane, byle miały nieuszkodzone przylgnie i brak śladów rozdzielania za pomocą łomu i młotka. Na ostatnim MWB w Łodzi złapałem gościa, który mówił, że ma nowe kartery, wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy na telefon po bajzlu. Rozmowa była obiecująca: "tak, mam takie kartery, bez nadlewu, nowe, 350 pln". Z wrażenia zaparowały mi okulary, niestety przy dalszych ustaleniach okazało się, że to kartery na głęboki zapłon. I znowu dupa zimna ;/

Z racji poważnego problemu z kręgosłupem od kilku tygodni prawie nie ruszam się z łóżka, więc choćbym chciał, to i tak niewiele, poza przeglądaniem internetu, mogę zrobić. W ramach rekompensaty wyrwałem na allegro po taniości nową tylną piastę do Sarny. Nową, ale siłą rzeczy lekko licząc 50letnią i jako taką - wymagającą nieco zachodu; moja wymaga więcej;) Myślę, że wystarczy ją dobrze wyczyścić z oliwkowej farby (piasta rzekomo pochodzi z wojskowego magazynu), w najgorszym razie ocynkować, zapodać nowe łożyska i będzie cacy. Szprychy czekają, kupiłem też kilka chromowanych kół od zwykłej WSK * z zamiarem ich wykorzystania jako dawców obręczy. Wybiorę sobie najładniejszą, ale reszta też się nie zmarnuje - ostatecznie Sarna nie jest jedyną wską w garażu, chrom przyda się do S2-jki, albo nawet do wyrobu Kobuzopodobnego ;)

Zastanawiałem się ostatnio nad sposobem wykończenia przedniego koła. I obręcz i piasta są mocno zmęczone, pełno na nich głębokich rys i innych mechanicznych ubytków. Nie sposób tego spolerować - trzeba by zdjąć koło milimetra materiału, absurd jakiś. Przez chwilę myślałem nad polerką na lustro, ale przy takich uszkodzeniach efekt byłby raczej smuuutny, a już na pewno nie wart zachodu. Dość pozytywne efekty dały za to nieśmiałe próby z pastą polerską (akuratnie miałem pod ręką "Tempo"). Zdejmuje zewnętrzną warstewkę tlenków, przywracając blask czystego aluminium, a nie wymaga nawet 5% tego nakładu pracy co "pełne" polerowanie. Coś czuję, że na tym się skończy. Nowej oryginalnej felgi nigdzie nie dostanę, a zdejmowanie w imię estetyki tak grubej warstwy nie wchodzi w grę. Myślałem też o anodowaniu, żeby utrwalić efekt, ale jak już to samej obręczy - piasty, ze względu na stalową (?) wkładkę bębna hamulcowego, anodować się nie da.

Reasumując: pojawiła się nadzieja, że uda się zdobyć kartery i złożyć w końcu silnik, niestety zgasła równie szybko jak się pojawiła. W temacie kół, jak tylko dojdę do siebie, przećwiczę pastę polerską na większą skalę. Jak efekt będzie zadowalający - pierdolnę tak całość, dam obręcz do anody i składam koła. Wracając do karterów: w najgorszym razie jeden z forumowiczów rozważa sprzedaż swoich karterów - ale jestem dość sceptycznie do nich nastawiony, bo pomijając stan techniczny (używane, ale faktycznie jak nowe) - są wypolerowane. Jeszcze nie na lustro, ale niewiele brakuje. Waham się. Myślałem, żeby je po zakupie wyszkiełkować - co być może zniwelowałoby efekt polerowania - ale z drugiej strony szkoda roboty, którą gość w tę polerkę włożył. I bądź tu człecze mądry. Co sądzicie?

* Myślałem o zakupie nowej chromowanej obręczy na Allegro, ale opinie na forum są niezbyt pozytywne. Te aktualnie dostępne obręcze nie są oryginalne, są węższe od oryginałów, są także problemy z otworami pod szprychy. 70 zł nie majątek, ale wolę dać więcej za oryginał, który przynajmniej będzie miał fabryczną szerokość.

Brak komentarzy: