poniedziałek, 22 listopada 2010

Skrzyniaaaaaa biegów...

Bardzo rzadko ostatnio zaglądam do garażu, a jeszcze rzadziej cokolwiek tutaj piszę, no bo i o czym?

Ale od czasu do czasu coś tam dłubnę, przestawię z kąta w kąt itd.

Co do skrzyni biegów, to problem wynika wprost z braku starych karterów. A jakże by inaczej...

Zmieniacz biegów, podobnie jak i cała skrzynia, jest kompletnie inna, niż w zwykłym S01. KOMPLETNIE, ale o tym zapewne wiecie. Jak chodzi o konstrukcję i zasadę działania, to jest - upraszczając - nieco zmniejszoną wersją skrzyni z silnika serii W2 (175ccm).



Sam zmieniacz to obrotowa tarcza z wycięciami prowadzącymi wodziki; wodziki są dwa i pracują na osi. Oś to zwykły pręt, którego oba końce osadzone są w karterach, przy czym odcinek osadzony w lewym karterze ma mniejszą średnicę. No tak samo jak w W2. Ino nieco to wszystko mniejsze no i biegi zmienia się w drugą stronę.



Tutaj osie wodzików. Od Sarenki i W2:


Problemy do rozwiązania:

1. Oś wodzików. Jak widać na powyższym zdjęciu - odcinek o mniejszej średnicy jest ukruszony, no nie ma go.


Co ciekawe, dostałem z Sarenką niewielką garść części, wśród których jest też oś wodzików - także z ułamaną końcówką.

Sam element jest konstrukcyjnie banalnie prosty, cały problem będzie w znalezieniu odpowiedniego materiału i wykonawcy.

2. Łożyskowanie osi wodzików. Jak już będzie oś - to trzeba wywiercić pod nią otwory w karterach. Niby nic wielkiego, ale trzeba zachować równoległość osi wodzików do osi wałków skrzyni (względnie, jak kto woli - prostopadłość do płaszczyzny podziału bloku silnika) co sprawę nieco komplikuje. Pewno da radę wiertarką stołową, ale jest jeszcze jedna rzecz. A nawet dwie - bo poza ustaleniem miejsca, gdzie trzeba wiercić (a to proste tylko pozornie) - trzeba by sfrezować miejsce wiercenia tak, aby było płaskie.

3. Mocowanie zmieniacza. Jak widać:

do pełni sukcesu jeszcze nieco brakuje - otwór prawej śruby mocującej podstawę zmieniacza nie do końca jeszcze pokrywa się z otworem w karterze, co powoduje, że oś zmieniacza chodzi z oporami.

PS. Aha - z lag już pociekło;) Dołem - z braku laku nie dałem skórzanych podkładek/uszczelek, w naiwnej nadziei, że miedziane podkładki stykną;-) A stabilizator przedniego bębna od S2 nie pasuje.

poniedziałek, 1 listopada 2010

W przelocie...

... zalałem lagi olejem. Mam tego na półce od groma, wybrałem 15W Motula. Jakoś to nawet chodzi. Ciekawe kiedy pocieknie ;P

Wkurzyłem się też na nakrętkę przedniej osi. Grzebyk do gwintów mówi, że oś jest M12x1.5. No to kupiłem takie nakrętki. Wg grzebyka - pasują. W rzeczywistości - nie. No to użyłem przemocy. I już pasuje, bez strat.

Poza tym w temacie Sarenki cisza. Poskładałem za to dół silnika 060. Stwierdziłem, że poskładanie w międzyczasie czegoś mniej wymagającego może dobrze mi wpłynąć na motywację. Się zobaczy;)

poniedziałek, 25 października 2010

Byle do wiosny...

Bez wielkich ambicji przygotowuję powoli plan na następne miesiące. Zimą będzie raczej bardziej zimno niż ciepło, w związku z tym chcę ją wykorzystać przede wszystkim na prace zlecone, do minimum ograniczając pobyty w zimnym garażu. Plan przedstawia się zatem następująco (kolejność raczej przypadkowa)

- Silnik: ostateczne rozwiązanie kwestii zmieniacza biegów i montaż całości. O skrzyni będzie za jakiś czas osobny wpis, bo mam pewne przemyślenia odnośnie osi wodzików. Silnik zwiozę sobie do domu i spróbuję złożyć go tamże; Obywatelka Małżonka pewno urwie mi za to głowę przy samej dupie ;)

- Wydech: mimo wszystko chcę jeszcze raz spróbować zlecić dorobienie kolanka, mam nadzieję, że tym razem z lepszym efektem. W szranki stają niejaki Grzegorz Hartmann i Waldek, z Opalenicy;-). Pierwszy deklaruje wykonanie kolanka za 250-300 pln z chromowaniem, drugi - 250 za surowe kolanko. Nie mam za to nadal pomysłu na tłumik ani nawet ochoty się nad tym zastanawiać ;-)

- Drobiazgi: szukam nienerwowo ślusarza, który dorobi mi ze wzoru lub/i rysunku mocowania lampy i wspornik licznika. Z innych ciekawostek, to żaden z dostępnych w handlu rozmiarów nakrętek nie chce współpracować z osiami kół. Grzebyk do gwintów mówi M12x1.5 (drobnozwojna), a tu lipa.

- Nadwozie: blachy będą lakierowane jako ostatnie, bo jeżeli zrobię to wcześniej, to zanim przyjdzie do montażu całości - będą już całe poobijane od ciągłego przekładania z miejsca na miejsce. Dlatego realnie rzecz biorąc - jeszcze ze dwa lata sobie poczekają ;P Za to zimą chcę się zająć siodłem - odświeżyć podstawę i zrobić nową tapicerkę.

- Inne: w międzyczasie planuję w końcu ruszyć temat wyrobu Kobuzopodobnego, żeby mieć czym zwiedzać okolicę. Najpierw chcę poskładać wreszcie silnik, ale póki co męczę się z cokolwiek opornie działającą skrzynią - zanim tego nie rozkminię nie będę się zabierać za ostateczny montaż, bo i po diabła. Jak silnik będzie złożony - zaczynam ruchy w kierunku nabycia alternatora od Royala oraz odnowienia podwozia. I jak Los pozwoli chciałbym na wiosnę zacząć docieranie ścierwa.

czwartek, 14 października 2010

Ufff

Łożysko 16004 rozwiązało problem, skrzynia wchodzi. Trzeba dać jakieś pół milimetra dystansu między koło 1 biegu a łożysko, ale to już pikuś. Miałem mało czasu i nie wziąłem aparatu więc nie ma zdjęć. Porobię - chyba - w poniedziałek.

Czyli z montażem silnika chyba zostało tylko wysmyczyć kwestię osi wodzików; nie wydaje się, żeby miało to być bardzo skomplikowane, ale trywialne też nie.

I w ogóle to dojrzewam do tego, żeby pierdolnąć to w diabły, sprzedać pierwszemu lepszemu, a uzyskane środki spektakularnie zmarnotrawić. Jesienny spadek motywacji, czy syndrom "jezu, nie mogę już patrzeć na to gówno"?;)

wtorek, 12 października 2010

Uwaga kupię, uwaga kupię...

uwaga kupię:)

- kołnierz licznika, taki o:

prosty, nadający się do użycia. wizualnie może być do renowacji.

- nową, oryginalną cewkę zapłonową do głębokiego zapłonu

- szczęki hamulcowe do tylnego półbębna WSK/WFM - nowe, lub jak nowe

- szeroką kierownicę z poprzeczką lub bez do sporta/lelka. sprawną mechanicznie, wizualnie może być do renowacji. Ma być prosta, nie skracana, nie wiercona.

- tuleje ślizgowe przedniego zawieszenia do jednoramówki - góra i dół, nowe lub jak nowe.

- boczne metalowe osłony (boczki) do jednoramówki - obie strony, sprawne mechanicznie, wizualnie mogą być do renowacji.

http://wueska.pl/viewtopic.php?f=18&t=8109

Proszę mnie zasypać ofertami!

wtorek, 5 października 2010

świeża dostawa...

... części.

Dzięki forum i allegro, udało się nabyć za nie najniższą może, ale wciąż IMHO rozsądną kwotę 250 pln - fabrycznie nowy kompletny iskrownik (zarówno magneto jak i stojan).


(fotki dzięki uprzejmości sprzedającego)

A dzięki firmie Skuter Dębica - wszedłem w posiadanie nowego, oryginalnego filtra powietrza (za zawrotną kwotę 25pln) i komplet tulejek metalowo-gumowych do tylnych amortyzatorów (za równie zawrotną kwotę 20 pln). Z wysyłką wyszło jakoś koło 60 pln i taką też kwotę wpisuję do tabeli z wydatkami.

A, kupiłem też nowe cięgno tylnego hamulca. Nie wiem w sumie po co, ale kupiłem;) Z wysyłką wyszło 25 pln.

Powoli biorę się za projekty uchwytów lampy i wspornika licznika. Wczoraj zwymiarowałem (na podstawie zdjęć, które porobiłem w Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie) uchwyt lampy, dziś, jak Jej Niewysokość Niemowlę pozwoli - machnę sobie w Inventorze rysunek wykonawczy. Żeby zrobić to samo ze wspornikiem licznika muszę wcześniej zmierzyć fizycznie wymiary kilku elementów motocykla - min górną półkę i puszkę prędkościomierza.

Z uchwytem poszło łatwo, bo na zdjęciu widać doskonale sześciokątny łeb śruby M8 (czyli na klucz 13mm); wiedząc ile pikseli na danym zdjęciu jest potrzebnych do wyświetlenia elementu o znanych wymiarach - łatwo można sobie odczytać wymiary brakujące.


Za to jak chodzi o wspornik licznika - musiałbym znać wymiary tego takiego czegoś:

pokazanego strzałką. Nie pamiętam z jakiego modelu to pochodzi, ale mocno mi się wydaje, że to standardowy element. Ktoś coś?

Do dorobienia zostaną jeszcze boczne blachy na numery startowe, ale to pierdoła, którą najchętniej to bym zrobił z pleksi ;-)

A w tabeli z wydatkami stoi 5381 pln. I końca nie widać ;-)

czwartek, 30 września 2010

Żebym to ja wiedział - czyżby rozwiązanie?

Postawiłem kwestię na Forum Wueska.pl. I wychodziłoby, że to tylko kwestia innej wysokości łożyska wałka zdawczego.

Łożysko 6004, stosowane w późniejszych silnikach, ma wymiary 20x42x12 (średnica wewnętrzna/ zewnętrzna/ szerokość), zaś 16004, stosowane wcześniej - ma szerokość o 4 mm mniejszą, czyli jest "wysokie" na 8 mm.

Wprawdzie muszę to jeszcze sprawdzić, ale wszystko wskazuje, że to załatwi sprawę, a nawet - że trzeba będzie kasować niepotrzebny luz na wałku ;)

A cały problem wziął się z tego, że kupując łożyska do skrzyni kupiłem takie, jak wyjąłem (plus weryfikacja w książce serwisowej) - a że była osadzona w nowszych karterach, to i kupiłem 6004 na tryb zdawczy.

W związku z powyższym wydaję z siebie wstępne, pełne nadziei "uffffff" :D

Żebym to ja wiedział - ciąg dalszy

Znów nadaję ;)

Otóż pobawiłem się dziś trochę w usiłowanie wyjaśnienia o co chodzi z wałkiem głównym, który nie mieści się w karterze. Zacząłem od ponownej kontroli poprawności montażu skrzyni, ale wszystko jest ok, nie znalazłem niczego co by nie było.

Potem rozebrałem silnik nowszego typu, który dostałem kiedyś od sąsiada. Jego stan jest katastrofalny, ale nie o to chodzi - ważne było, że to kartery nowszego gatunku (na płytki zapłon) i mają oryginalną, trzybiegową skrzynię.

Zmierzyłem oba wałki główne, przy czym mierzyłem odległości między zewnętrznymi krawędziami wewnętrznych bieżni łożysk kulkowych. I tu pierwsza niespodzianka. Sarenkowy wałek jest krótszy, niż w zwykłej skrzyni! O ile zwykła skrzynka ma 102mm, o tyle Sarenkowa nieco ponad 99mm.




Oczywiście, oznacza to, że zwykła skrzynia za nic nie mieści się w kartery starego typu, co widać na załączonym obrazku...

Jak widać - wystaje jeszcze bardziej, niż skrzynia Sarenkowa.

Za to...

... skrzynia Sarenkowa wetknięta w nowy typ karterów - pasuje bez mrugnięcia okiem, jeszcze zostaje luz do skasowania.

Czy to oznacza, że trzybiegowe skrzynie w WSK 125 były inne w starych karterach (na głęboki zapłon) i w nowych? Do teraz trwałem w przekonaniu, że są takie same...

I bądź tu człecze mądry. Masakra jakaś. Próbowałem doszukać się przyczyn takiego stanu rzeczy, ale bezskutecznie, póki co. Nie miałem za dużo czasu, więc pomierzyłem tylko zgrubnie suwmiarką gniazda łożyska wałka głównego w obu lewych karterach, wydają się być takie same. Podobnie - takie same wydają się być odległości tego gniazda od płaszczyzny podziału bloku silnika. Oba gniazda są tak samo głębokie, rowek na pierścień Segera jest w tym samym miejscu i ma tę samą szerokość. Oszaleć można. Ciąg dalszy nastąpi :)

Za to, zapłodniony twórczo przez Wasze komentarze, oraz przez kolegę Agresives na GG - usiadłem ze szlifierką kątową uzbrojoną w tarczę lamelkową 120 - do oryginalnego kolanka. Zeszlifowałem zgrubienia i spawy, przejechałem (niezbyt dokładnie, czas gonił) większość powierzchni - i wygląda, że mogło być gorzej. Tzn - kosztem kilkunastu godzin pracy mojej, spawacza i "poleranta" (a bo nie wiem jak się nazywa taka osoba;) - coś z tego może być. Coś nadającego się do chromowania, dodam. Zobaczymy :)

czwartek, 23 września 2010

Żebym to ja wiedział...

... ile będzie jazdy z tym silnikiem, to bym zostawił stare kartery, opierdolił je zgrubnie tubką silikonu i cześć. Ale nie, zachciało mi się remontu bez porządnego zgłębienia tematu. Po kolei.

Po pierwsze - wspomniane już nadlewy będące mocowaniami podstawy zmieniacza. Łatwizna - kilka różnych pilników, dłuto, młotek, dremel i szlifierka kątowa. I już prawie wszystko gra. Prawie.

Po drugie - również już wspomniana inna wysokość wałka pośredniego, wymagająca przeróbek oryginalnych tulei łożyskujących tenże.

Po trzecie - i tu zaczyna się grubsza jazda - brak otworów na oś wodzików.

Po czwarte - i tu już w ogóle kaplica - uzbrojony w komplet łożysk wałek główny za chiny ludowe nie mieści się w karterze. Po złożeniu połówek - łożysko zdawcze wystaje z karteru na dobre 3-4mm i nie ma bata żeby było inaczej. Czary jakieś.


A ja się zastanawiałem dlaczego ktoś rzeźbił w gównie i spawał, kleił, klekrał i na siłę trzymał stare, cieknące, orzygane olejem kartery... Co ciekawe, te "stare" kartery były z nowszego typu, na płytki zapłon i z nowszą podstawą cylindra. No to poszły bezmyślnie do huty, jako złom totalny, a teraz jestem w czarnej dupie, bo nie wpadłem na to, że różnice mogą być aż tak znaczne. I chuj ;/

A tak poza tym, to w sumie nie wiem. Lakier na ramie mnie nieco martwi, wydaje się niezbyt dobrze trzymać. Muszę kupić nakrętki osi, a nie chce mi się pojechać. O malowaniu nadwozia przez litość nie wspominam. Kierownicy nadal nie mam, tak samo jak zapłonu (tu akuratnie jarzy się iskierka nadziei, kolega z Forum sprzedaje i - bóg da - dobijemy targu. Trza by zalać w końcu przedni zawias olejem a do tylnych wsadzić zestawy naprawcze... nie chce mi się.

Totalnie nieruszony leży również temat siodła i wydechu, wypadałoby również zacząć się zastanawiać nad rozwiązaniem przedniej lampy - lampa, taka jak w Sarence M. Hyły, skądinąd bardzo ładna (kosztowała spory pieniądz;) leży sobie na półce, pozostaje kwestia uchwytów; wykluczam ponowne użycie tych, które były zamontowane, bo to są jakieś garażowe wydumki z paska blachy. Mam niby uchwyty z "ptasiej" serii WSK, ale po pierwsze to gadżet sporo późniejszy rocznikowo, a po drugie - powodują solidne odsunięcie lampy od półek, co moim zdaniem wygląda nieszczególnie. Jest też opcja z lampą od komara 230, ale to fant bardzo trudny do kupienia. Skłaniam się zatem ku rozwiązaniu jak we wspomnianej Sarence M. Hyły, co jednak wymaga dorobienia uchwytów lampy i wspornika pod prędkościomierz.

sobota, 14 sierpnia 2010

Cisza na froncie...

... no bo jakoś tak nie mam czasu ;)

Z doskoku założyłem tylną lampę i tablicę z numerem startowym. Oczywiście okazało się, że jeden z gwintów mocujących wspornik numeru zamiast M8 jest M10 ;)

Numer startowy i tak nieaktualny, będzie inny, wielokrotnie lepszy ;)

A dziś jakoś tak ładne światło było, to cyknąłem jeszcze:







Jakby kto miał ochotę oddać honorowo pod te fotki nieco nasienia - na zdrowie!:D

Podłubałem też w mocowaniu zmieniacza i mam wrażenie, że już tylko odrobina zachodu dzieli mnie od sukcesu na tym polu.

wtorek, 3 sierpnia 2010

Słowa...

... tego nie opiszą. Zatem:






No i ogólnie:

- stan aktualny:


- po zabawie Gimpem:


Wniosek jest taki, że tylne amorki chyba jednak zostaną czarne. A poza tym :D

piątek, 23 lipca 2010

Osie poszły do poprawki

i tyle:)

poniedziałek, 19 lipca 2010

Potwornie v.2.0

...się to świeci, a jakże.

Nakrętka:


Osie:

Niestety, mimo moich wyraźnych instrukcji, zgodnie z którymi do pochromowania były wyłącznie główki osi - są pokryte chromem po całości. Zobaczymy, czy wejdą w łożyska. Jak nie wejdą, to będzie foch i zwrot.

Golenie:





Koszt, wraz z wysyłką, 328 pln. Tym sposobem w rubryce z wydatkami stoi, jak na razie, 4938 pln.

czwartek, 15 lipca 2010

z przyczyny obiektywnej...

... zobrazowanej na poniższej fotografii:

możecie się w najbliższym czasie spodziewać dalszego zmniejszenia liczby nowych wpisów na blogu. Życie :)

sobota, 3 lipca 2010

Czerwono mi

Odebrałem ramę. Pękło 120 pln. Wygląda fajnie, chociaż kolor jest tak żywy, że aż za jasny :)






niech no tylko się uda przepuścić rozwiertak przez tuleje wahacza i wrócą golenie...

Przyszły już mocowania klamek, mieszki lag i tylna lampa.




A wczoraj ustrzeliłem u kolegi z forum także nowy gaźnik ZMD.

Tym sposobem po stronie wydatków 4610 pln. I chyba powoli widać koniec (ze wskazaniem na powoli;)

środa, 30 czerwca 2010

Zakupy - ciąg dalszy

Po zrobieniu rachunku sumienia wyklikałem kilka rzeczy:

1. Fabrycznie nowe mocowania klamek sprzęgła i hamulca.
2. Współczesnej produkcji tylną lampę - chłopaki na Forum twierdzą, że wypada nieźle - a oryginał w dobrym stanie to dostać trudno.
3. Współczesnej produkcji gumowe mieszki na lagi przedniego zawieszenia.

Z rzeczy niezbędnych do montażu podwozia to w zasadzie wszystko, zostaje jeszcze parę rzeczy do silnika - takich jak głęboki zapłon, gaźnik i filtr luftu.

Po stronie wydatków, o których pamiętam - na razie - 4370 pln. Plus jakieś 400-450 w drodze ;-)

piątek, 25 czerwca 2010

Rachunek sumienia

Po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że - licząc wszystkie rzeczy aktualnie w trakcie (i ufając, że będą zrobione dobrze), nie licząc za to montażu całości - od pełnego sukcesu dzieli mnie:
  1. Lakierowanie blach - not a rocket science, ale myślę, że zostawię to na sam, albo na prawie sam koniec, kiedy będę miał zamknięty temat mechaniki.
  2. Renowacja wydechu - tutaj chwilowo nie mam wizji. Nowe kolanko jest kompletnie po ch*ju i na pewno nie będzie zakładane, tylko kasy szkoda;/ "Regeneracja" starego to trudny temat, bo wygląda koszmarnie, a z kolei na kolejne podejście do dorabiania chwilowo szkoda mi kasy.
  3. Montaż silnika. Mocowanie zmieniacza prawie gotowe, trza będzie nawiercić otworki pod oś wodzików - nie wiem jeszcze, czy będę to komuś zlecać, czy kupię po prostu wiertarkę stołową ;) Oprócz tego finalne dopasowanie tulejek wałka pośredniego. Reszta jest, a w każdym razie nic mi nie wiadomo jakoby było inaczej.
  4. Zakup brakujących części: kompletnego zapłonu (głębokiego), linek, lampy tylnej, nowego gaźnika (używany mam;P) i filtra powietrza, gum przedniego zawieszenia (mieszków) i innych, o których nie pamiętam albo pamiętać nie chcę;)
  5. Renowacja siodła. W zasadzie pomysł na to mam taki, że podjadę do tapicera (wiem już którego, robił mi siodła do Kawy), poproszę, żeby zdjął tapicerkę, blachę wypiaskuję, ocynkuję i pomaluję, i dopiero na taką przyjdzie nowa tapicerka.
  6. Rozwiązanie kwestii montażu lampy przedniej i licznika - być może wystruganie mocowańjak u M. Hyły, lub innego patentu - o ile uda się ustalić jak to powinno wyglądać
  7. Instalacja elektryczna - łatwizna, tu akurat nie ma żadnej filozofii.
  8. Coś jeszcze?

Na chłopski rozum za kilka najbliższych tygodni - nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby zmontować i postawić na kołach kompletne podwozie. Bo z przodu - tuleje zawieszenia gotowe, lagi wypolerowane, golenie się chromują, nowe korki do lag i simmeringi już są, półki i koło gotowe. Czekając na golenie - kupię mieszki gumowe. Jak golenie wrócą - to można składać przód. Z tyłu - koło gotowe, amortyzatory od biedy można kłaść takie jakie są (wkłady wymienię raczej (!) dopiero po lakierowaniu obudów), wahacz się maluje. Jak się pomaluje, to wkładam tuleje i daję je na rozwiertak. Jak będzie gotowe, to wpinam wahacz do ramy, wpinam przedni zawias - i stawiam grata na koła :)

A, jeszcze kierownica, ale na to chwilowo nie mam wizji - na razie złożę z tym co było, ale że nie jestem pewny, że tak zostanie, to nie chcę wywalać kasy na chromowanie, zwłaszcza, że mimo chwilowego zastrzyku - fundusz wygląda coraz gorzej ;)

I na koniec wątpliwość. Wiadomo, że oryginalne śruby - tzn takie z łbem na płaski śrubokręt - są, delikatnie mówiąc, beznadziejne. Chciałoby się zastąpić je wszystkie, jak leci, imbusowymi, a nakrętki - samohamownymi. Ale z oryginałem to nie ma nic wspólnego. Na razie pomysł jest taki, że wstawiam współczesne śruby wszędzie gdzie się da, za wyjątkiem miejsc na pierwszy rzut oka widocznych, takich jak pokrywy silnika, gdzie wstawię "tradycyjne". Z nakrętkami jest mniejszy problem, bo niewiele ich widać na wierzchu, więc można śmiało ładować samohamowne.

Poszło zgodnie z planem -

- tj. rama została dziś rano odebrana od piaskowania (100zł) i poszła do malowania. Ma być na za tydzień. RAL3002. Zobaczymy...

czwartek, 24 czerwca 2010

Błyskawica...

... wczoraj wieczorem wysyłałem tajle do chromu, a dziś przed chwilą pani dzwoniła, meldując, że już doszły :)

środa, 23 czerwca 2010

no to ciach

1. podwozie poszło do piaskowania. będzie na piątek rano i od razu wtedy - jedzie do malowania.

2. tulejki zawieszenia i skrzyni odebrane po poprawkach.

3. paczka z goleniami widelca, nakrętką sztycy i osiami - poszła do chromowania.

i tak, o...

wtorek, 22 czerwca 2010

Piaskowanie i malowanie umówione...

... jutro wiozę ramę, w piątek rano odbieram i wiozę prosto do malarni :) Yesss :D

powoli...

- spawy na ramie oszlifowane, gwinty pozabezpieczane - w tym tygodniu zawiezę do piaskowania.

- oddałem tuleje widelca i skrzyni do poprawki - mają być na jutro. jeżeli będą, to golenie widelca jeszcze w tym tygodniu wysyłam do chromowania.

- tylna dętka wymieniona, koło złożone, napompowane i gotowe.

- naciągi łańcucha rozwiercone specjalnie nabytym wiertłem 15mm (40 pln za sztukę;/) na potrzebny rozmiar.

- zmieniacz już pasuje do karterów, jeszcze jakieś 0.5mm i będzie idealnie - póki co oś zmieniacza stawia jeszcze duży opór, wskutek niewspółosiowości płytki zmieniacza i odlewu.

- kolanko to zonk nad zonki i chyba jednak będzie reklamacja, mimo wszystko. Oprócz kształtu, okazało się, że wpada w tłumik jak śliwka w kompot. No po prostu jest o jakie 0,8 mm za mała średnica.

- do chromu pójdzie też nakrętka sztycy widelca, jej podkładka (no, chyba, że zapomnę;) oraz łby osi kół przedniego i tylnego.

środa, 16 czerwca 2010

A w sumie....[update]

... to wprawdzie nie mam czasu, ale kilka słów na szybko.

1. odebrałem przednie koło, jest git. 120pln.

2. kupiłem dętki i fartuch ochronny na nyple na przód - 60 pln.

Okazało się, że do koła tylnego dostałem złą dętkę. Na pudełku napisane 3.25/18, ale w środku siedzi 16tka. Będzie reklamacja :)

Przednia pasuje bez zarzutu.



3. odebrałem kolanko. niestety, nie jestem zadowolony. samo wykonanie jest bez zarzutu, złego słowa powiedzieć nie można, ale kształt niestety nieco odbiega od oryginału. wynika to z dostępności nierdzewnych rur i kolanek o potrzebnej średnicy i promieniu ugięcia. no i wyszło takie dość "kanciaste". 180 pln poszło, a że między mną a wytwórcą spory łańcuch ludzki, któremu trudno odmówić dobrej woli - to raczej nie będę się szarpać, tylko na razie złożę z tym, a potem, kiedyś, dorobię jeszcze raz - może wyjdzie lepiej.




Na pewno chcieli dobrze, ale wyszło średnio. Następnym razem, jeżeli nastąpi, na pewno nie będę tego załatwiać przez znajomych - rodzi to tylko problemy i rozterki moralne przy ewentualnych wtopach.


4. zrobiłem przymiarkę


puszka pasuje, koło pasuje, wszystko pasuje. trzeba tylko przewiercić naciągi łańcucha na większą średnicę osi, bo nie pasują:


Mam jeszcze pewną wątpliwość odnośnie mocowań błotnika; po zrobieniu przedniego mocowania tak jak być powinno - nie ma opcji, żeby błotnik dochodził do wspornika, który jest pod siodłem. No jest tam z 3 cm luzu, który może wynikać już chyba tylko z "inności" błotnika. Roboczo trzeba było wstawić takie chamskie tulejki, bo pozostałe opcje to albo całkowita rezygnacja z mocowania błotnika pod siodłem, albo jakaś rzeźba, z odcinaniem oryginalnego pałąka - a że na nim opiera się siodło, to będzie jakaś większa masakra.

Niemniej w całym zakresie skoku wahacza koło nie zaczepia o błotnik, wszystko pasuje i tak dalej. Muszę to jeszcze przemyśleć. Jakby ktoś miał jakieś podpowiedzi - niech atakuje.