niedziela, 21 września 2008

Historia, część 4: wreszcie!

Wiosną 2008 w końcu urządziłem sobie warsztat w swoim garażu i mogłem przewieźć wszystkie graty "na swoje". Nadal, jak dotąd, naprawiam motocykle znajomym i nie tylko, a za uzyskane w ten sposób środki po pierwsze wciąż wyposażam warsztat, po drugie - bawię się z Sarniną. Plan na rok 2008 zakłada złożenie silnika, z całą resztą chciałbym się uporać do końca 2009. Wiem, że to kupa czasu, ale po pierwsze ja czasu nie mam, po drugie nigdzie mi się nie spieszy, po trzecie to kosztowna zabawa, a ja nie zawsze mam z czego sfinansować niektóre rzeczy, zwłaszcza, że wolę zapłacić więcej, ale być pewnym efektu. Jakby nie patrzeć - w końcu coś drgnęło ;) Pisząc te słowa jestem w związku z Sarenką cieńszy o kilkaset złotych, a myślę, że niejeden jeszcze tysiąc pęknie i strasznie się cieszę na samą myśl;)

Brak komentarzy: