poniedziałek, 30 listopada 2009

Przednia piasta

Jak obiecywałem tutaj - kilka słów o przedniej piaście. Nadal nie skończyłem zabawy w jej polerowanie, głównie dlatego, że waham się co do oczekiwanego rezultatu. Nie lubię polerek na lustro, więc nie chciałbym przedobrzyć. Jeszcze się zastanawiam. Ale ja nie o tym;)

Otóż, jak pisałem, okazało się - po niezbyt wnikliwym porównaniu;) - że te piasty (w sensie taka ze zwykłej WSK i ta z Sarny) to są jednak dość mocno różne. Na tyle, że różnicę widać gołym okiem. No, ale do rzeczy. Najpierw fotki.

Sarenka:


Niesarenka:


Bez żadnych ceregieli widać, że ta górna (od Sarny) jest gęściej użebrowana, a "denko" ma wypukłe. Z kolei piasta z dolnego zdjęcia jest użebrowana znacznie skromniej (dzięki czemu z pewnością łatwiej ją wyczyścić i ogólnie utrzymać w czystości), "denko" ma płaskie i do tego nieco "wpuszczone" w odlew, tak, że jest ciut poniżej krawędzi odlewu, no i wydaje się być "cieńsza".

Teraz o wymiarach. Po krótkiej sesji z suwmiarką stwierdziłem ponad wszelką wątpliwość, że przednia piasta Sarny, mimo wizualnego podobieństwa, jest totalnie inna, niż w standardowej WSK. Nawet średnica bębna jest inna. O ile zwykła WSK ma wewnętrzną średnicę bębna 135 mm, to w Sarnie ma on 127 mm, a i to pewno tylko dlatego, że jest już mocno zużyty ;) Szerokość stalowej wkładki bębna (tej części, z którą współpracuje okładzina szczęki hamulcowej) w standardowej WSK wynosi 40 mm, w Sarnie 34. Grubość całej piasty - w Sarnie 92 mm, w zwykłej WSK 68 mm. Czyli wbrew temu co myślałem - zupełnie inny świat. Ot, kolejna ciekawostka.

A jak już przy tym jesteśmy, to jeszcze fotka obrazująca wielkość pokrywy bębna. Różnicę widać gołym okiem. W Sarence bęben jest mniejszy, a do tego nie ma nadlewu, będącego w zwykłej WSK jednocześnie tuleją dystansową osi przedniego koła.

sobota, 28 listopada 2009

drobnymi kroczkami... ;)

Skrótowo.

  • Nadal czekam na kartery, mają być w przyszłym tygodniu. Fachowcowi wyskoczyło jakieś duże, pilne zamówienie, a o moim od początku mówiłem, że nie jest pilne. Sam jestem sobie winien ;)

  • Wspornik błotnika pospawany (do delikatnej kosmetyki;), zaspawane ubytki w błotnikach, ale tylny jeszcze do poprawki. Przedni muszę skrócić o kilka mm, inaczej nie da się uzyskać ładnej krawędzi.


  • Kupione ładnie pochromowane korki do lag:


  • Kupiona nowa tylna piasta. W trakcie szlifowania pozostałości spawów, którymi ktoś ją obdarował w ramach przystosowania do pełnienia zaszczytnej funkcji koła od wózka:




  • Drogą kontaktu z Bolesławem Hyłą ustaliłem wymiary brakującego wspornika tylnego błotnika. Będzie dorabiany razem z brakującym przednim podciągiem ramy. Dlatego wsadziłem w ramę kartery z cylindrem i wydechem, oraz tylny błotnik, a jak już skończyłem, to nie mogłem się powstrzymać przed założeniem baku i siodła ;)


  • czwartek, 5 listopada 2009

    Kartery nr 2

    No, przyszła paczka z kolejnymi karterami. Pan jest zadowolony. Pasują pod mój cylinder, są czyściutkie, wszystkie gwinty całe, przylgnie bez uszkodzeń. Jutro wiozę je do zakładu, celem dopasowania przelotów do cylindra. Jak będzie gotowe - pobawię się (albo i nie) w jakieś zabiegi kosmetyczne. Myślałem o szkiełkowaniu, ale są na tyle ładne, że aż szkoda. Po odebraniu z zakładu zamierzam je dokładnie wyszorować i wtedy podejmę decyzję co dalej. Może nawet lekko bym je wygładził? Nie żeby polerować, ale zniwelować wady odlewnicze - czemu nie... ;)



    Wygląda, że być może w końcu uda mi się złożyć silnik jeszcze w tym roku. Jak się uda - zamierzam upić się do nieprzytomności, słowo daję!;)

    niedziela, 1 listopada 2009

    Światełko w tunelu?

    No jakby coś się tam gdzieś na końcu lekko jarzy ;) Udało mi się upolować kartery. Nawet dwa komplety, z czego pierwsze mam już w domu - są całkiem niezłe, aczkolwiek bez szału. Wbrew temu co pisali chłopaki na forum kanały przelotowe pasują bez problemu pod kwadratowy cylinder, mimo, że wyglądają raczej jak kanały z WFM niż jak te z WSK M06L. No może niekoniecznie "wbrew" temu, ale trochę chyba się nie zrozumieliśmy ;) Oczywiście, będzie je lekko spasować z kanałami w moim cylindrze (był już usprawniany), ale do zdjęcia są jakieś ułamkowe części milimetra.



    Zobaczymy jeszcze jak będą wyglądały te drugie, na których spodziewam się położyć włochate łapsko gdzieś za dwa - trzy dni. Tak czy siak - poszukiwania głębokiego zapłonu czas zaczynać ;)

    W międzyczasie upolowałem na Allegrze również tylne amortyzatory. Wystawione były jako amorki do Kosa, ale zdecydowanie pochodzą z jakiejś dwuramówki. Mają bardzo ładnie zachowane powłoki galwaniczne (czort wie, czy to chrom czy nikiel;) na sprężynach i szklankach (są tylko górne), są wolne od wgniotów i innych mechanicznych uszkodzeń. W połączeniu z zakupionymi jakiś czas temu nowymi, fabrycznymi wkładami tłumiącymi będzie lodzio miodzio :D



    W tym tygodniu powinienem też skończyć wreszcie odświeżanie przedniej obręczy i piasty (która, jak się okazuje, jest jednak wizualnie dość mocno inna niż późniejsze - więcej wkrótce w osobnym wpisie). Jeżeli się uda - a może się udać, choć żeby usunąć z piasty całe wielkie morze drobnych rys trzeba będzie zdjąć sporo materiału - to jeszcze w tym miesiącu będę zaplatać przednie koło:) Tylne czeka na decyzję odnośnie wyboru obręczy, bo te które mam o glebę nie rzucają. Cały czas mam nadzieję, że uda się wyrwać coś sensownego na Allegrze, jest też opcja oddania do chromowania najlepszej z tych, które mam. W grę wchodzi też zakup nowej obręczy, o ile uda się kupić wymiarowo zgodną, a o to raczej niełatwo... Tylna piasta (mimo, że nowa) pójdzie jednak do cynkowania i malowania, wolę to zrobić teraz, kiedy nie muszę i mieć spokój praktycznie na zawsze, niż za parę lat być do tego zmuszonym. Razem z piastą w ocynk pójdzie zębatka, pokrywa bębna i inne elementy tylnego hebla, naciągi łańcucha i parę innych pierdół. Nawet już wiem, kto to będzie robił, ale o tym później.

    No, światełko widać. Byle się nie okazało, że to nadjeżdża pospieszny ;)