wtorek, 25 listopada 2008

Zbiornik paliwa i dylematy blacharsko-lakiernicze

No i znowu mam zgryz, a nawet dwa.

Pierwszy wynika z tego, że zbiornik jest w tej chwili niby czerwony, ale spod spodu wyłazi jakby (przy tylnym mocowaniu) kolor seledynowy, dokładnie taki jak w Sarence Macieja Hyły. Widać to na fotce:
Ten seledynowy za cholerę mi się nie podoba, stanowczo wolę czerwony. No tylko teraz pytanie: czy rezygnacja z oryginalnego koloru przy restauracji zabytka jest w ogóle do pomyślenia?

Sprawa druga: kalkomanie. Wedle wszelkich dostępnych mi źródeł logo, które mam na zbiorniku (a raczej resztki tego loga) jest absolutnie unikatowe.
Niestety wydaje mi się mocno, że jest tyleż unikatowe co nieoryginalne, tak jak i lakier, na którym się znajduje. Wiarygodnych materiałów "z epoki", ukazujących napis, który powinien się znajdować na zbiorniku oczywiście brak. W związku z powyższym wątpliwość: zostawiać (czy raczej "odtwarzać", poprzez przeniesienie go do formy wektorowej i wycięcia na ploterze naklejek, lub szablonu), czy wracać do oryginału (o którym wiadomo tyle, że nie wiadomo jak wygląda)?

Osobiście wybrałbym wariant z czerwonym lakierem i aktualnie widniejącą na baku formą loga, ale trochę kłóci się to z ideą przywracania oryginalnego stanu. "Trochę", bo po pierwsze nie wiadomo jak ten oryginał wyglądał, a po drugie pomalować na seledyn to se można zawsze;) Na razie spróbuję przenieść logo do wektorówki, potem spróbuję zdjąć z baku zewnętrzną warstwę lakieru i zobaczyć co też tam siedzi pod spodem.

Co do samego zbiornika: byłem z nim u blacharza, ale jest wykonany z tak grubej blachy, że metodami blacharskimi (bez zniszczenia kołnierza wlewu) wyprostować go nie sposób. Zostaje szpachlowanie, szlifowanie i dopiero lakier. No i jeszcze czyszczenie od wewnątrz, ale to detal i kosmetyka;)

Cały czas zastanawiam się też co by tu zrobić z błotnikami. Czy chromować, jak w Sarence Macieja Hyły, czy lakierować, a jeżeli lakierować - to na jaki kolor? Wszystkie zdjęcia innych egzemplarzy jakie posiadam są czarno białe, co jakby nieco utrudnia ;) Tak czy siak przy błotnikach trzeba wykonać sporo pracy - zaspawać dziury i ubytki, tu i ówdzie wyprostować, dokładnie wyszlifować (a nawet wypolerować), przy czym jeżeli zdecyduję się na chromowanie obróbka będzie musiała być bardzo, bardzo dokładna i skrupulatna, pod chromem będzie przecież widać każdą, najmniejszą nawet wadę powierzchni.

Na szczęście nie mam dylematów jak chodzi o podwozie, które w całości (rama, wahacz plus drobiazgi, wyłączając koła) będzie proszkowo pomalowane na czarny połysk.

Brak komentarzy: