Powolutku mi się robi przestrzeń na Sarenkę. Głównie w kontekście czasu ale też miejsca. Istnieje szansa, że w nieodległej przyszłości będą jakieś ruchy:)
W międzyczasie były zwroty akcji, będzie o nich osobno.
przywracanie świetności zabytkowej rajdówki
W międzyczasie były zwroty akcji, będzie o nich osobno.
Na szybko podsumowując co się wydarzyło w ciągu ostatnich prawie dwóch miesięcy:
Nie napiszę gdzie, ale kupiłem parę współczesnych produktów, i po oględzinach i przymiarkach mam na ich temat następujące zdanie:
Patrząc na motocykle wzorcowe, widać wyraźnie, że boczna podstawka to jednolita w przekroju rurka (lub pręt), zakończona owalnym kawałkiem płaskiej blachy, opierającej się o podłoże.
Jestem na etapie kompletowania osprzętu kierownicy.
O ile - na wzór motocykla nr 001 - mocowania klamek i rolgaz, a także przełącznik świateł będą zwykłe, ze standardowej WSK, o tyle nie mam pomysłu ani wiedzy na gumy manetek. Internet podpowiada rozmaite opcje.
1. Rakso motors proponuje komplet wyglądający na późne modele WSK.
A co z podnóżkami?
W motocyklach wzorcowych żadnych gum na podnóżkach nie widać, przy czym te ostatnie mają formę gołego pręta:
W mojej Sarence podnóżki mają przekrój "graniastokątny", zamocowany na "ząbkach" - daje to możliwość regulacji, plus solidnie się trzyma. Przykręca się to na gwint 10mm wewnątrz ramy, bez nakrętki.
A na ten "graniastokąt" naciągnięte są jakieś gumy, będące w dość kiepskim stanie.
Ostatni raz te dźwięki rozlegały się ponad 22 lata temu, w październiku 2001. Trochę wzruszenie. Ale niefanatycznie...
Włożyłem silnik w ramę. I się zaczęło;)
Odpowiedź jest beznadziejnie pragmatyczna: przy wysoko prowadzonym tłumiku, jego skrócenie usuwa kolizję z tylnym amortyzatorem a to umożliwia zamontowanie tłumika bliżej tylnego koła, dzięki czemu motocykl jest węższy. "Wgniecenie" z kolei to kolizja z dźwignią nożnego rozrusznika.
Żeby było śmieszniej, nie połączyłem kropek nawet wtedy, kiedy zlecałem wykonanie repliki tłumika: wykonawca zapytał mnie "czy ma być takie wgniecenie w połowie długości, i czy musi być tak dziwacznie ścięty". Powiedziałem, że tak ma być, ale nie zastanawiałem się ani dlaczego, ani czy to ma w ogóle sens.
W przypadku motocykla bez "kołyski" pod silnikiem, można silnik przy montażu powiesić tylko na dolnej tylnej śrubie, dzięki czemu powinno się go dać odchylić do przodu na tyle, żeby odzyskać tych kilka milimetrów brakujące do montażu filtra. Każdorazowe odkręcanie i opuszczanie silnika do wyczyszczenia filtra powietrza to niekoniecznie wzorzec funkcjonalności ;) U mnie to nie przejdzie raczej w ogóle, ze względu na konstrukcję ramy. Kołyska pod silnikiem raczej uniemożliwia opuszczenie go. Obejrzę to jeszcze, ale coś mi się wydaje, że bez gięcia filtra nic z tego. A taki miałem ładny, nowiutki, nigdy nie używany...
Króciutko.
Wyczyściłem gaźnik. Brakuje jednej śruby mocującej pokrywę komory pływakowej, ale z tym sobie poradzę. Zastanawiam się za to, czy tam nie powinno być uszczelki.
Udało mi się dojść do porządku z zapłonem, zmieścić wszystko pod pokrywą i zgrubnie ustawić zapłon. Iskrzy jak głupi. Mała rzecz, a cieszy.
Założyłem nowy wałek rozrusznika, tym razem prawidłowo napinając jego sprężynę ;)
Poskładałem też sprzęgło, przy okazji wysłałem zapasową pokrywę do przeróbki na simmering, ciekaw jestem jak wyjdzie. Być może też wjedzie do tego silnika.
Wygląda na to, że po stronie tego silnika (przypominam, to zwykły, 3 biegowy silnik "tymczasowy", robiony jednak zgodnie ze sztuką i zachowaniem najwyższych możliwych standardów) - zostało zalać olejem i można ładować w ramę.
Nooo, coraz bliżej.
Dostał blaszaną puszkę, lada dzień będę go miał z powrotem :)
Oprócz tego udało mi się: