niedziela, 21 września 2008
Historia, część 4: wreszcie!
Historia, część 3: no i znowu długa stagnacja
No i znowu dłuuuugo nie było czasu i ochoty, cały 2006 obiecywałem sobie że w końcu się za to wezmę, niestety nic z tego nie wyszło. Wiosną 2007 rozstaliśmy się ze wspólnikiem, skutkiem czego trzeba było wynieść się z wygodnego dużego warsztatu i zagnieździć grzecznościowo w ciasnym garażu kumpla. Do tego miałem wtedy moją Kawę w totalnym proszku, rozebraną absolutnie, łącznie z silnikiem, więc w małym garażu stały trzy motocykle na kołach i ze cztery w częściach, wetknąć palec było trudno. Na szczęście w połowie 2007 w końcu złożyłem Kawę, znów miałem czym jeździć no i zrobiło się trochę miejsca w garażu;) Nie żeby to coś zmieniło jak chodzi o Sarenkę, ale zawsze do przodu ;)
sobota, 20 września 2008
Historia, część 2: pierwsza (i jak dotąd ostatnia) przejażdżka
Historia, część 1: skąd dziczyzna w moim garażu?
Sarenkę kupiłem wczesną jesienią, ściślej na przełomie września i października, 2001 roku, za 450zł. Pojawiła się na Allegro, z lakonicznym opisem, bez zdjęcia, w Zgierzu. Cena wywoławcza wynosiła 500 pln, wtedy wydawało się to kupą kasy, ale nie dałem się zniechęcić;) Ponieważ nie miałem wtedy auta, a do Zgierza był ładny kawałek - poprosiłem kolegę spod Łodzi, aby w moim imieniu wybrał się do sprzedającego i dokonał zakupu. Nie dał się długo prosić:)
Do mnie Sarenka trafiła w bagażniku jego auta 19 października późnym wieczorem. Ze względu na to, że auto było raczej z tych małych - jakaś stara micra albo coś takiego - siłą rzeczy musiała zostać rozłożona (Sarenka, nie micra;) na części, inaczej nie zmieściłaby się w bagażniku. O, tak to wyglądało po otwarciu klapy:
Następnego dnia rano, na ciężkim kacu, dokonałem pobieżnego montażu całości, celem określenia ogólnego stanu i kompletności. Od razu moją uwagę zwróciło kilka braków, kilka patentów no i generalne "zeszczurzenie" całości. Na pierwszy rzut oka widać było koszmarnie, byle jak, pędzlem pomalowaną ramę i błotniki, przy czym tylny był niechlujnie pospawany, nieoryginalne lampy (od Jawy z przodu, od roweru z tyłu...), brak przedniego podciągu ramy (odkręcanego) i jakąś karkołomną kombinację z napinaczami łańcucha (z jednej strony naciąg od rometa, z drugiej brak jakiegokolwiek). Oczywiście dużo korozji, sporo wgnieceń i innych mechanicznych uszkodzeń. Obejrzałem jeszcze silnik; wał obracał się bez problemu, na świecy była iskra, nawet sprężało toto jako-tako. Niemniej z braku czasu poprzestałem na jako-takim zabezpieczeniu wszystkiego i odstawiłem Sarenkę do przydomowej trupiarni, celem jej "późniejszego" przywrócenia do pełnej świetności. Poniżej jedna ze zrobionych wówczas fotek.
piątek, 19 września 2008
Let's roll!
Dobre pierwsze wrażenie da się zrobić tylko raz, dlatego żeby nie zepsuć tej jakże wzniosłej chwili, pozwolę sobie teraz jedynie na krótką informację o tym, co będzie się tutaj działo.
Jako miłośnik techniki, ze szczególnym wskazaniem na pojazdy, w szczególności zaś - na motocykle - boleję nad żałośnie niewielką liczbą stron rzetelnie traktujących interesujące mnie kwestie. Dlatego też, działając z intencją zmiany tej ponurej sytuacji, założyłem bloga, w którym będę zamieszczać informacje na temat motocykla, który aktualnie odbudowuję. Chciałbym, żeby ten blog stał się zapisem moich działań związanych z restauracją tego szatańskiego wehikułu, a także swoistym kompendium wiedzy dla moich ewentualnych naśladowców, tudzież po prostu zbiorem użytecznych informacji na temat ciekawego i bardzo rzadko spotykanego pojazdu.
To tyle na wstępie. Mam nadzieję, że zamieszczane przeze mnie informacje, wskazówki, przemyślenia i co tam jeszcze palec na klawiaturę przyniesie - kiedyś komuś w czymś tam pomogą;) Obiecuję, że w miarę możności wrzucane przeze mnie materiały będą bogato ilustrowane. Muszę tylko nauczyć się obsługiwać bloga, a to nawet dla mnie nie powinno być trudne ;)